środa, 26 września 2012

W kolorach ziemi na początek jesieni


"Zobacz, ile jesieni!
Pełno jak w cebrze wina,
A to dopiero początek,
Dopiero się zaczyna.(...)"


Co prawda jeszcze nie pełno jak w cebrze wina, ale w każdym razie to już. Jesień. A skoro jesień to barwy ziemi. Nieobrobiony bronzyt jest bardzo surowy, ale chyba dzięki temu ma w sobie dużo uroku. Był dość unikalny i niestety nie starczyło materiału na bransoletkę do kompletu, którą chciałam zrobić. Może jeszcze kiedyś uda mi się upolować choć kilka kawałków...





I na ocieplenie klimatu inspiracja kolorami Orientu:



czwartek, 30 sierpnia 2012

Na czwartek - lawa i turkus

Miało być coś z brązem z okazji zbliżającej się jesieni, ale wciąż pogoda bardzo letnia, więc dodałam turkus, dużo turkusu. Przy okazji 'wyrób' doskonale wpasował się w kolory jedwabnego malowanego ręcznie szala. Niestety po kilku zaledwie założeniach zaczepiłam nim o coś, robiąc szpetną dziurę. Teraz mi się przypomniał i zaczęło mnie korcić...a może by tak jakaś mała próba swoich sił w jedwabnych malowidłach? Na razie nałożyłam sobie jednak szlaban na surfowanie w Internecie na stronach "na temat", bo przecież...len czeka! Z drugiej strony...len się nie psuje ;-) Zobaczymy!

W roli głównej: lawa wulkaniczna, turkus, howlit turkusowy.

Korzystając z okazji polecam coś dla łowców okazji i osób, które chciałyby pozbyć się kilku rzeczy ze swojego domostwa, dając im nowe życie i zarabiając parę groszy. Urokliwy Fort Sokolnickiego zaprasza na Wyprzedaż Garażową na Żoliborzu! Zaletą rzeczy z "drugiego obiegu" jest nie tylko cena, ale często przede wszystkim dusza.

niedziela, 26 sierpnia 2012

W leniwą niedzielę jest czerwono i niebiesko..i jest też kawałek lnianej zapowiedzi

Założenie było takie, że ma być trochę wody i trochę ognia. Tylko coś te żywioły mało łaskawe do fotografowania były (czymś trzeba wytłumaczyć niedostatki zdjęciowe - pogodą głupio a przecież nie niedostatkami fotografa, bo jakże by to...nie wypada :P). W roli głównej marmur niebieski i czerwony, onyks i szary kamień, którego nazwy żadnym sposobem nie mogę sobie przypomnieć.


Poza żywiołami inspiracją była:

 
źródło: tapetus.pl

Ktoś może wie co to za ptaszek? Poza tym, że "jakaś papuga"...

Wczoraj odebrałam pierwszą partię lnów i z pewną dozą nieśmiałości będę się do nich dobierać. Będzie już nie koronkowo, ale bardziej przaśnie (choć nie do końca) i bliżej natury. Pierwsze wrażenie - są bardzo miłe w dotyku.


piątek, 24 sierpnia 2012

Morza szum, ptaków śpiew...

Dawno nie byłam nad morzem. Nie służy mi nadmorski klimat. I nie tyle bryzy czy jod mam na myśli a tłumy i kolorowe jarmarki. Nie, nie to żebym nie lubiła ludzi, ale...bez przesady :-) Po prostu w całym tym zgiełku trudno nad morzem usłyszeć...szum morza. Za to szumu z innych źródeł jest pod dostatkiem. No to pozrzędziłam.
Ale morze to też prawdziwy żywioł, niesamowite wschody i zachody słońca, zamki z piasku i taki wiatr, którego nie ma nigdzie indziej... Z tęsknoty za tym wszystkim:



Ahoj!

czwartek, 23 sierpnia 2012

Żeby zatrzymać lato?

Połowa sierpnia za nami. Czuć oddech jesieni na plecach, ale dzisiaj będzie jeszcze letnio i kolorowo. Kolczyki z założenia proste. Wykonane ze srebra, kamieni półszlachetnych, pereł i szkła weneckiego. Są kulki, pastylki, walce, kostki... Kojarzą mi się z cukierkami.


Moje ulubione zestawienie to ostatnio turkus i czerwień. Można je wypatrzeć w składance. To by chyba były cukierki miętowo-truskawkowe? Kupiłam dziś w sklepie na spacerze "lukrecjowe bez cukru" skuszona ładnym opakowaniem i ciekawością 'jak może smakować lukrecja'. Doznania smakowe - traumatyczne. Nie będę robić lukrecjowych kolczyków, co to to nie...


A poniżej inspiracja kolorystyczna. Żeby odgonić jesień? Żeby zatrzymać lato?


środa, 22 sierpnia 2012

"Gdy w kawiarni mroczno i kawa już zimna, zawsze są Bieszczady więc rosną mi skrzydła(...)"

Wychodzi na to, że nie bez powodu od razu zapowiedziałam dygresje. W związku i bez związku z tym – jak to mawia jedna z moich znajomych – dziś jeszcze jeden post i kilka słów o Bieszczadach. Odwiedzenie tego rejonu gorąco polecam każdemu a odwiedziny na motocyklu polecam podwójnie. Nie o tym jednak będę pisać, bo nie chciałabym odbiegać tak istotnie od tematyki bloga i to w dodatku na samym wstępie.

We wschodnich Bieszczadach niedaleko Ustrzyk Dolnych, w miejscu gdzie łączą się znane mała i duża pętla bieszczadzka, jest sobie wieś Czarna. I chyba nikt chodząc po Czarnej nie spodziewałby się, że może natknąć się na galerię sztuki. Ja też się nie spodziewałam. Wypuściłam się na spacer skuszona ładną pogodą, możliwością chwilowego rozprostowania nóg po podróżach na dwóch kółkach i odwiedzenia miejscowego sklepu spożywczego w celu zakupu cytrynowej wody mineralnej z lodówki. I doszłam do baraku. Czyli do Galerii Barak. Miejsce tyleż proste co magiczne w jakimś sensie. 

Sporo ładnej ceramiki, obrazów, trochę biżuterii, ikony i bieszczadzkie anioły spoglądające ze ścian. I tak błogo, bo i sztukę czuć i wieś czuć. Szkoda mi było, że nie mogę w Baraku zrobić większych zakupów, ale na pamiątkę nabyłam sobie to:


Zapatrzona w ładne przedmioty w dużym nagromadzeniu zapomniałam zapytać pana, jak dokładnie robi się taką ceramikę. Szkoda. Postanowiłam sobie, że jeżeli kiedyś będę miała dom na wsi, to wrócę do Baraku po anioła, żeby pilnował domu a przede wszystkim domowników.

Kilka migawek z wnętrza:




Na zakończenie coś typowo bieszczadzkiego. Jakbym nie zgrywała zdjęć tak, że prawie wszystkie w jakiś niewyjaśniony sposób zniknęły, miałabym większy wybór. Sztandarowa atrakcja Bieszczad - Solina. Krajobrazowo bajka, ale generalnie byliśmy rozczarowani. Tłumy, jarmark, wesołe miasteczko, huk. Trzeba tam wrócić na jesieni, kiedy cały ten szał przycichnie i będzie można się nad Soliną choć chwilę zamyślić o tym czy owym.



Woda, wszędzie woda, a w wodzie wielkie ryby. Zastanawialiśmy się, czy tak wielkie dlatego, że ludzie karmią je goframi sprzedawanymi co 50 metrów?


No i już tak zupełnie na koniec - w nawiązaniu do tytułu:



Z duchem czasu czyli powitanie!

Z niemałym opóźnieniem postanowiłam pójść z duchem czasu, czyli założyć bloga. Nie przekonam się nigdy, że prezentowanie "wyrobów" wiszących na gwoździu albo w przepastnym pudle jest passe, bo zawsze będzie miało dla mnie swój niezaprzeczalny urok, ale tym samym dołączam do niego coś bardziej interaktywnego.
Będzie przede wszystkim to, co plotę, nawlekam, lepię i składam. Czyli biżuteria z kamieni, szkła, srebra, metalu, miedzi, lnu, masy samoutwardzalnej. Z czasem być może nie tylko, bo ciągle podpatruję, oglądam, szukam i chcę próbować nowych dla mnie rzeczy.
Poza tym co poskładam i będę chciała pokazać, przewijać się pewnie będą na blogu refleksje na tematy, które mnie inspirują, czyli można spodziewać się słów kilku o rękodziele i wnętrzach.

Dzisiaj krótko powitalnie drobna turkusowa 'zapowiedź'.



P.S. Większość pokazywanych rzeczy można włączyć do swojej kolekcji :-) W tym celu ---> mail